Pojawiło się precedensowe orzeczenie w sprawie naruszenia dóbr osobistych na portalach społecznościowych. Sąd Apelacyjny w Gdańsku stwierdził, że w określonych okolicznościach faktycznych samo przekazanie przez użytkownika Internetu innej osobie linku do artykułu prasowego może stanowić naruszenie dóbr osobistych osoby, której dotyczy przekazywana informacja.

Takie stanowisko zajął Sąd Okręgowy w Gdańsku, a następnie potwierdził Sąd Apelacyjny w Gdańsku w wyroku z dnia 27 kwietnia 2016 r. (sygnatura akt I ACa 1068/15), którego uzasadnienie zostało opublikowane w ostatnim czasie.

****

Stan faktyczny sprawy

Powód był dyrektorem domu dziecka. Do jednostki, pod którą podlegała placówka zaczęły wpływać anonimowe doniesienia o dopuszczaniu się przez jej pracowników rzekomych czynów pedofilskich względem podopiecznych, czego jednak nie potwierdziły przeprowadzone w późniejszym czasie kontrole. Po pewnym czasie na łamach jednego z portali internetowych został zamieszczony artykuł pt. „Afera w (…)! Pedofile rządzili domami dziecka”. Artykuł, który ukazał się zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej, odnosił się także wprost do osoby powoda (opatrzony był m. in. jego zdjęciem z zamazaną twarzą). Niedługo po ukazaniu się publikacji, każdy z pozwanych w sprawie udostępnił na swoim profilu w jednym z serwisów społecznościowych odnośnik do niej oraz zacytował jego fragment. Jedna z pozwanych opatrzyła swój wpis także niewybrednym komentarzem odnoszącym się do nagannych czynów, których rzekomo miał się dopuścić powód. Ważną okolicznością dla rozstrzygnięcia sprawy był również fakt, iż pozwani dobrze znali powoda przez wzgląd na stosunki rodzinne i towarzyskie. Publikacja artykułu negatywnie wpłynęła m.in. na karierę zawodową powoda, który stracił pracę w domu dziecka. Powód wytoczył powództwo przeciwko wszystkim 3 osobom, które zamieściły wpisy z fragmentem i linkiem do artykułu na swoich profilach w jednym z serwisów społecznościowych.

Ocena prawna sądów I i II instancji

Sąd I instancji uznał powództwo za usprawiedliwione co do zasady wskazując, że pozwani naruszyli dobro osobiste w postaci czci powoda poprzez udostępnienie publikacji zawierającej zarzuty skierowane wobec powoda o rzekomym wykorzystywaniu seksualnym podopiecznych placówki, której powód był dyrektorem, a w przypadku jednej z pozwanych dodatkowo zamieszczenie komentarza. Sąd zwrócił uwagę, że wprawdzie w artykule nie zostały wprost podane dane osobowe powoda, to jednak informacje w nim zawarte dotyczące np. miejsca pracy umożliwiały łatwą identyfikację powoda, zwłaszcza dla osób, które go znały osobiście. Identyfikację dodatkowo ułatwiała fotografia powoda.

Sąd uznał działania pozwanych za bezprawne przede wszystkim dlatego, że: znali oni powoda osobiście, wiedzieli o jego konflikcie z żoną, która wysuwała przeciwko niemu oskarżenia, nie podjęli żadnych działań w celu weryfikacji stawianych powodowi zarzutów, a mimo to podjęli celowe działania, aby przedstawić go w negatywnym świetle. Ponadto, przez udostępnienie artykułu pozwani chcieli umożliwić zapoznanie się z nim przez większą ilość osób, co stanowiło jeszcze większą dotkliwość dla powoda. Z drugiej strony, sąd orzekający stwierdził, że ocena byłaby zapewne inna w przypadku, kiedy strony sporu byłyby dla siebie osobami obcymi. Wobec braku szczególnych okoliczności, za dopuszczalne należałoby bowiem uznać udostępnianie przez osoby niebędące dziennikarzami artykułów prasowych bez uprzedniej weryfikacji prawdziwości zawartych w nich twierdzeń.

Co istotne, Sąd I instancji uznał, że pozwani powinni przeprosić powoda w formie analogicznej do tej w której nastąpiło naruszenie jego dóbr osobistych, czyli poprzez zamieszczenie wpisu o określonej treści na profilu każdego z pozwanych w serwisie społecznościowym. Jednocześnie, sąd przez wzgląd na niewielki krąg osób, które mogły zapoznać się z artykułem na skutek działań pozwanych nie uwzględnił żądania powoda dotyczącego zapłaty zadośćuczynienia za doznaną przez niego krzywdę.

Sąd II instancji w całości podzielając stanowisko Sądu Okręgowego uznał, że w dobie bardzo dużej ilości informacji, jaka jest codziennie dostarczana użytkownikom Internetu oraz szybkości ich przekazu, znaczenie należy przypisać również takim działaniom, jak te podjęte przez pozwanych tj. wyselekcjonowaniu konkretnej informacji, nadaniu jej przymiotu szczególnie interesującej oraz zwróceniu na nią uwagi określonemu kręgowi odbiorców, co do których zachodzi prawdopodobieństwo, że nie wszyscy są czytelnikami tytułu prasowego, w którym ukazał się artykuł. Sąd II instancji jednocześnie podniósł, że ocena działań pozwanych byłaby zapewne inna, gdyby między stronami nie istniały określone więzy rodzinne, a pozwani udostępniliby treść artykułu np. w celu ostrzeżenia innych o możliwym zagrożeniu, gdyż wtedy ich działanie mogłoby być uznane za motywowane ważnym interesem społecznym i przez to wyłączające bezprawność naruszenia dóbr osobistych. Sąd Apelacyjny, przeciwnie do wyroku Sądu Okręgowego, uznał również że powodowi należy się zadośćuczynienie.

Komentarz

Opisywany wyrok jest interesujący z kilku powodów. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że sąd uznał za zawinione naruszenie dóbr osobistych działanie polegające jedynie na udostępnieniu fragmentu treści artykułu oraz linku do niego na profilach pozwanych w serwisie społecznościowym. Do przyjęcia takiej oceny, skłoniły sąd szczególne okoliczności faktyczne omawianej sprawy omówione wyżej.

Kolejną wartą odnotowania kwestią jest forma opublikowania przeprosin za naruszenie dóbr osobistych. Należy uznać, że sądy orzekające słusznie przyjęły, iż najwłaściwsza będzie tu forma analogiczna do tej, w której nastąpiło naruszenie. Powszechnie przyjmuje się, że realizacja żądania pokrzywdzonego w tym zakresie nie powinna obciążać drugiej strony ponad miarę, a zatem powinna być adekwatna zarówno do zakresu naruszenia, jak i stopnia jego szkodliwości. W tym kontekście warto zwrócić uwagę także na inny wyrok, który zapadł w ostatnim czasie (wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, III C 324/15), wprawdzie nieprawomocny, jednak na mocy którego nakazano publikację przeprosin przez okres 30 dni na pierwszej stronie egzemplarzy drukowanych oraz na głównej stronie internetowej gazety, w której opublikowano sporny artykuł. Takie rozstrzygnięcie sądu stawia pod znakiem zapytania jego zgodność ze wspomnianą wyżej zasadą adekwatności i proporcjonalności roszczenia publikacyjnego. Wyrok ten wzbudził także obawy Obserwatorium wolności mediów Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, które zarzuciło mu nieproporcjonalność zasądzonego środka i negatywne skutki jakie może on wywrzeć w sferze wolność wypowiedzi.